Baby blues. Cienie macierzyństwa, o których się nie mówi. 0
Baby blues. Cienie macierzyństwa, o których się nie mówi.

"Nigdy nie jestem sama, a mimo wszystko czuje się bardzo samotna", jest to zdanie, które dla wielu kobiet staje się bardzo prawdziwe po porodzie. Jeśli jego wypowiedzenie sprawia Ci trudność, albo łzy same napływają do oczu - ten artykuł jest dla Ciebie droga mamo. Napisałam go ja, mama, z perspektywy własnych doświadczeń i przeżyć. Nie jestem psychologiem. Jestem taka, jak Ty.

Pojawienie się w życiu rodziców noworodka to wielkie wydarzenie. Zaangażowana jest cała rodzina. Wszyscy chętnie odwiedzają maluszka i w dobrej wierze zachwalają, bądź negują pewne postępowania czy metody wychowawcze. Szczególnie przy pierwszym dziecku, całe życie wywraca się do góry nogami i jedyne co wiadomo wtedy na pewno - to, że już nic nie będzie takie jak kiedyś.

W tych pierwszych miesiącach, bardzo często, zapomina się o mamie, jako osobnej istocie, która również ma swoje potrzeby. Jest to o tyle ciężki czas, ponieważ nasz organizm dochodzi do siebie po porodzie, hormony szaleją, a zmęczenie dochodzi do rekordowo wysokich poziomów. Wiele czynników nachodzi na siebie, co stanowi istnie wybuchową mieszankę.

"Nie nadaje się na matkę, to nie dla mnie"
"Czemu ona ciągle płacze, jak mogę nie wiedzieć o co chodzi mojemu dziecku"
"Znowu robię wszystko źle, nawet pieluchy nie potrafię zmienić"
"A jego znowu nie ma, jak zwykle zostałam ze wszystkim sama"
"Co ja zrobiłam... Czy odzyskam kiedyś ... siebie?"
"Chciałabym cofnąć czas, Boże, jak ja mogę tak myśleć..."

Te myśli to tylko czubek góry lodowej. Z każdym dniem obawy i wątpliwości świeżo upieczonej mamy, tylko się potęgują i kumulują.

Ten niezwykle przytłaczający okres czasu określany jest jako "baby blues". Zaczyna się w około 4 dobie po porodzie (czyli mniej więcej w czasie, kiedy mama wraca ze szpitala do domu i dociera do niej co się wydarzyło i jakie niesie za sobą konsekwencje) i trwa około 10-14 dni ( występuje u około 80% kobiet).

Tylko 10-14 dni. Jeśli ten okres się przedłuża, mówimy już o depresji poporodowej. 

1. Jakie są przyczyny występowania Baby Blues?

1.1. Poporodowe rozchwianie hormonalne.

Słabą kondycję naszego układu nerwowego, uczucie wielkiego smutku, przypisuje się przede wszystkim spadkowi stężenia dwóch hormonów: oksytocyny i prolaktyny. Do czasu unormowania ich stężenia możemy odczuwać niekontrolowane wahania nastroju. Nie ma na to jakiegoś rozwiązania, potrzeba czasu.

1.2. Wielkie zmęczenie.

Sam poród dla naszego ciała (często również psychiki) jest niezwykle wyczerpujący. Często w literaturze można przeczytać, że matka natura tak stworzyła świat, że dziecko po porodzie również jest zmęczone i przesypia pierwsze godziny, a nawet dni, dając matce czas na regenerację.

Brzmi pięknie, niestety rzadko to się zdarza w rzeczywistości.

Moje dziecko od kiedy pojawiło się na świecie nie miało zamiaru spać. Po całonocnym porodzie, czekała mnie już dzienna opieka na pełnych obrotach nad noworodkiem. W nocy niestety nie było lepiej. Z wielką niechęcią skorzystałam z pomocy położnych, które zaoferowały, że zabiorą młodą na kilka godzin żebym mogła się przespać. Dziecko dostało butle z mlekiem poszło spać. Tylko co z tego ? Ja na każdy dźwięk płaczu dziecka (nie tylko mojego) zrywałam się z łóżka. Nie mogłam spać. Miałam wyrzuty sumienia. Po 4h męczenia się poszłam po córkę. Wtedy poczułam i zrozumiałam co to znaczy być mamą. A maraton ignorowania potrzeb własnych, na rzecz dziecka, rozpoczął się.

Jednak tak silny instynkt macierzyński, nie musi się pojawić już w pierwszej dobie. To tylko jedna strona medalu, ale o tym później...

1.3. "Laktoterror" i problem z karmieniem piersią.

Wszędzie przeczytasz, że karmienie piersią jest naturalnym i najbardziej zdrowym dla dziecka sposobem karmienia, ale mało kto dodaje, że jest to również możliwie najtrudniejsza rzecz jaką zrobisz w życiu. Tak, dla mnie to było cięższe niż sam poród.

Karmiłam Hele prawie dwa lata. Zgodnie z zaleceniami WHO i innych ekspertów. Jednak początek to był istny dramat. Miałam problemy z pojawieniem się pokarmu, dokarmiałam córkę mlekiem modyfikowanym. Odbierałam to oczywiście w kategoriach porażki. Pierwsze dwa tygodnie karmienia najnormalniej w świecie bolą. Doskonale pamiętam jak zaczynałam karmić i zaciskałam pięści z bólu, bo pomimo nakładek byłam bardzo obolała. Walczyłam o każdy mililitr mleka, a to wszystko było okraszone moimi łzami.

Następnie pojawiły się kolki. Wszystkie "dobre rady" doprowadziły do tego, że praktycznie przestałam jeść - bo dziecko boli, przeze mnie. Tak mi podpowiadała moja głowa. Ja nic nie jadłam, dziecko kolki miało dalej. Pewnego dnia mój mąż już nie mógł na to patrzeć i "tupnął nogą" dostałam kolacje na wypasie i miałam ją zjeść. Dziecko dalej płakało, ale za to ja byłam najedzona i nabrałam sił. A kolki? Skończyły się magicznie równo z upływem 3 miesiąca (przetestowaliśmy wszystkie "sprawdzone" metody na kolki, bez spektakularnych efektów).

Po ustabilizowaniu laktacji, jest taki etap gdzie mleka jest chwilowo mniej. Teraz wiem, że jest to normalny etap i że często przystawiane dziecko wyrówna sobie samo ilość mleka w piersiach, zgodnie ze swoimi potrzebami. Ale wyobraź sobie co się działo w mojej głowie, gdy po 4 miesiącach walki o mleko, ono nagle "zniknęło", a dziecko płakało i denerwowało się przy "pustych" piersiach. Bardzo, bardzo trudny dla mnie czas...

Presja karmienia piersią jest ogromna. Chcąc sprostać powszechnym wymaganiom i zapewnić dziecku to co najlepsze od pierwszego dnia, same ją sobie narzucamy. Jeśli pojawią się problemy, ta droga potrafi być naprawdę trudna. I absolutnie nie można od żadnej kobiety wymagać, aby się na nią zdecydowała.

Czy ja ponownie zdecydowałabym się na taką walkę? Nie wiem. Jeśli przyjdzie na to czas hormony zrobią swoje i pewnie podejmę jakąś nieracjonalna decyzję, ale teraz, w tym momencie, jeśli miałabym przejść przez to wszystko jeszcze raz - moje drugie dziecko dostałoby najlepsze na świecie - mleko modyfikowane.

Mamo, nie ważne jak karmisz. Ważne, że kochasz, a dziecko ma pełen brzuszek.

1.4. Twoja wioska, a raczej jej brak.

W literaturze fachowej, często spotkasz się z określeniem, że do wychowywania dziecka potrzebna jest cała wioska: rodzice, dziadkowie, wujostwo, a nawet sąsiedzi. I taki model wychowywania dzieci w naszym społeczeństwie do niedawna funkcjonował w znaczącej przewadze nad innymi. 

Jednak czasy się mocno zmieniły. Wiele z nas wyjechało z rodzinnych miejscowości, do których już nie wróciło. Żyjemy z dala od rodzin, często z dala od znajomych. Do momentu pojawienia się dziecka nie jest to coś mocno utrudniającego życie. Po porodzie sytuacja się jednak zmienia.

Wychowywanie dziecka samodzielnie, często nawet bez pomocy partnera, jest ciężkie. Jeśli trafi się nam dziecko wymagające, nieziemsko ciężkie. Mały człowiek, wymaga dużo uwagi rodzica. Wyskoczenie do sklepu to cała wyprawa. Młoda mama często nawet nie ma kiedy zjeść, czy iść do toalety, a jeśli już musi to często jest to w towarzystwie płaczącego dziecka... I tak mija dzień za dniem. Brak wsparcia otoczenia, w moim odczuciu, jest to prosta droga do depresji, ponieważ nigdy, nawet na chwile, nie możesz zająć się sobą. A gdy już możesz, padasz ze zmęczenia na twarz. Jak masz wypełniać kubeczek potrzeb malucha, skoro twój własny jest pusty?

Pamiętam dni, tygodnie, w których mój mąż wracał z pracy po 15:00, a ja od 4 rano ( bo o tej godzinie moje dziecko witało świat) nie zdążyłam nic zjeść i byłam w poplamionej mlekiem piżamie. Jedynym plusem, który widzę z perspektywy czasu, to fakt, że nigdy nie byłam tak chuda jak wtedy ;-)

1.5. Ciocie dobre rady oraz grupy w mediach społecznościowych.

Szybko zauważysz, że dzieci innych kobiet wszystko robią NAJLEPIEJ, a one same są absolutnymi autorytetami w dziedzinie wychowywania dziecka. Grono kobiet, które potrafi przyznać się do tego, że ich macierzyństwo jest trudne i że sobie z czymś nie radzą jest bardzo małe.

Grupy społecznościowe to temat, do którego radze podejść z dużą rezerwą i dystansem. Jedyny wniosek jaki się tam nasuwa to: nie ważne co robisz i tak robisz to źle. Tak duża ilość sprzecznych informacji w jednym miejscu, powoduje mętlik w głowie. Zasypanie młodej mamy najnowszymi wytycznymi w każdej dziedzinie powoduje narastającą frustrację i poczucie klęski jako matka.

Kobieta, kobiecie wilkiem. 

Nie rozumiem czemu same sobie to robimy i nabieramy wody w usta, nie rozmawiając na temat trudów macierzyństwa. Utrzymujemy stereotyp, że macierzyństwo jest usłane różami, a wszelkie przyznanie się do trudności jest wykorzystywane jako oznaka słabości.

"Jak to nie karmisz piersią? Przecież to najzdrowsze dla dziecka" / "Daj dziecku butle bo się nie najada!"
"Ma kolki? A to pewnie dlatego, że zjadłaś tą kiełbasę" / "Nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej, jedz normalnie"
"Nie potrafisz go uśpić? To dlatego, że jest przebodźcowany - za dużo wrażeń" / "Nie wychodzisz z dzieckiem do ludzi? Wyrośnie z niego dzikus!"
"Musisz wychodzić z domu sama od początku, inaczej będziesz uwiązana" / "Jak to wychodzisz bez dziecka ? Wyrodna matka"

i moje ulubione

"A gdzie czapeczka? Przecież go za cienko ubrałaś, zobacz jakie ma zimne rączki!" / "Nie przegrzewaj dziecka, jest mu zbyt gorąco!"

1.6. Znajomych poznaje się w biedzie.

Jeśli ciąża nie zweryfikowała Twoich znajomości, zrobi to dziecko.
Po narodzinach malca, znikasz delikatnie z pola widzenia. Nie jesteś już tak dostępna, jakby znajomi tego chcieli, nie prowadzisz ciekawego życia. Wszystko ustawiasz pod dziecko, nie pod znajomych. Nocne imprezowanie nie jest fajne, bo w nocy ktoś do dziecka musi wstawać i zajmować się nim cały następny dzień. A znajomi bez dzieci, często nie czują się komfortowo w nowej sytuacji lub nie wiedzą jak ułożyć relacje w nowych warunkach.

To wszystko powoduje, że znajomi zaczynają się wykruszać. Powoli telefon milknie. Zostają tylko Ci prawdziwi przyjaciele i to właśnie z nimi możesz przenosić góry. A czasami, nie zostaje nikt.

W social mediach powstają grupy zrzeszające mamy z malutkimi dziećmi. Organizowane są takie spotkania, wyjścia na plac zabaw czy spacer. Dzięki temu mamy nie czują się tak samotne. Świetna inicjatywa, ale pokazuje smutną prawdę. Wiele z nas traci znajomych właśnie w tym czasie.

Tego typu izolacja potęguje uczucie osamotnienia i brak możliwości skupienia uwagi na tematach nie związanych z macierzyństwem, a to również prosta droga do depresji.

1.7. Kryzys w związku.

Może nie w przeciągu pierwszych dni, jednak później, gdy mijają tygodnie, a Wasze zmęczenie daje się już mocno we znaki, przychodzi też pora na kryzys w związku. Nawet jak jesteście ze sobą lata i przeżyliście nie jedno, prawdopodobnie was to nie minie. W całym tym zamieszaniu, musicie odnaleźć siebie na nowo, ułożyć życie na nowo. Jednak niewątpliwie kryzys w małżeństwie/związku jest ważnym czynnikiem, który pogłębia stany depresyjne. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa, która zabiera dużo energii. Jednak jeśli obie strony mocno się postarają, dojdziecie do porozumienia.

1.8. Początkowy brak instynktu macierzyńskiego.

Temat ciężki, dlatego zostawiłam go na koniec, chociaż tak naprawdę powinien znaleźć się na samym początku. Brak instynktu macierzyńskiego w pierwszych dniach po porodzie jest również czymś normalnym. Nie każda mama od razu czuje fale miłości i motyle w brzuchu. Wiele z nas czuje się przytłoczone, zmęczone i przerażone. A wielka miłość przychodzi z czasem.

Ja pamiętam, że w pierwszych dniach, jeszcze w szpitalu, czułam się otumaniona. Działałam mechanicznie. Byłam w pewnym rodzaju szoku. Wiedziałam, że mam dziecko, kochałam je, instynkt macierzyński szalał, ale ja się czułam jakbym śniła...

Częstym zjawiskiem podczas baby blues i depresji poporodowej jest nawet niechęć i obojętność przy opiece nad noworodkiem. Pierwsze dni mogą być normalne, lecz jeśli ten stan się przeciąga - poszukaj pomocy psychologa, im szybciej, tym dla Was lepiej.

2. Jakie są objawy występowania Baby Blues? Baby blues, a depresja poporodowa.

Klasycznymi objawami baby blues są:

  • płaczliwość,
  • rozdrażnienie,
  • ciągłe zmęczenie,
  • brak radości z urodzenia dziecka,
  • lękliwość,
  • problemy ze skupieniem uwagi,
  • problemy ze snem,
  • wahania nastroju

Baby blues często myli się z depresją poporodową i o ile ten pierwszy powinien minąć dość szybko, to w drugim przypadku jest to większy problem z którego ciężko wyjść samemu. Najlepiej skontaktować się ze specjalistą. Jakie więc są objawy depresji poporodowej?

  • ciągłe zmęczenie i kłopoty ze snem,
  • apatia i wewnętrzne rozbicie,
  • brak apetytu lub objadanie się,
  • obsesyjne zamartwianie się o zdrowie dziecka,
  • poczuciem braku więzi z dzieckiem,
  • strach przed zostaniem z dzieckiem sam na sam,
  • wybuchy złości,
  • napady paniki.

Same często nie zauważamy swojego stanu, lub maniakalnie zrzucamy wszystko na barki zmęczenia i kolejnej nieprzespanej nocy. Nasze otoczenie widzi jednak lepiej, a przynajmniej powinno. Jeśli dostajesz z zewnątrz sygnały, że dzieje się z Tobą coś niedobrego - nie odbieraj tego jako atak i skorzystaj z oferowanej pomocy.

Często jednak, samo zdanie sobie sprawy ze swojego stanu, jest punktem zwrotnym. Tak było w moim przypadku. Nie zauważyłam kiedy z baby blues płynnie wpadłam na szerokie wody depresji poporodowej. Bardzo długo, bo aż 2,5 roku, nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ciągle sama siebie tłumaczyłam, że to "zmęczenie" i wystarczy, że odpocznę. Tylko problem tkwił w tym, że nawet jak cały dzień nic nie robiłam - nie odpoczywałam. Mój fizyczny stan zdrowia nie był najlepszy i finalnie wylądowałam u neurologa. Tam, na wizycie, zdałam sobie sprawę, że potrzebuje pomocy, ale jestem u złego lekarza.

3. Jak można sobie poradzić z baby blues i depresją poporodową?

Tak naprawdę, to nie poradzisz sobie sama, albo będzie to bardzo trudne. Wszystko sprowadza się do zrobienia dokładnie na odwrót w odniesieniu do przyczyn występowania baby blues i depresji poporodowej.

Po pierwsze, baby blues to stan przejściowy. Warto uświadomić sobie, że nie wariujesz tylko to czysta biologia sprawia, że jesteś chwilowo niepoczytalna. Zrozumienie Twojego stanu przez najbliższych jest tak samo istotne.

Powracając do najbliższych, w połogu powinnaś odpoczywać jak najwięcej możesz. I umówmy się, że karmienie dziecka, czy jego drzemka na Tobie, to nie odpoczynek. Będzie więc potrzebne wsparcie, kogoś kto zabierze od Ciebie maluszka, tak żebyś ty mogła złapać dystans i zaczerpnąć powietrza. Jeśli dziecko śpi, prześpij się, obejrzyj serial, nie lataj z przysłowiową ścierą - to czas dla Ciebie. Naprawdę świat się nie zawali od bałaganu w domu.

Opuść wszystkie grupy dotyczące dzieci, lub tam nie zaglądaj. Wrócisz do nich, później. Jak staniesz na nogi i nabierzesz pewności siebie. Swoje niepewności i problemy konsultuj z kobietami z Twojego otoczenia. Chociaż obie doskonale wiemy, że w ciąży przeczytałaś już wiele.

A teraz najtrudniejsze.

Mów co czujesz. Mów, gdy jesteś nieszczęśliwa (chociaż swojemu partnerowi czy przyjaciółce). Proś o pomoc i korzystaj z niej.

Gdy jednak czas mija, a Ty czujesz, że coś jest nie tak, nie zwlekaj z uzyskaniem pomocy.

W moim przypadku przy depresji pomogła rozmowa z mężem i wywrócenie naszej organizacji domowej do góry nogami. Nie było to proste, ale po 1,5 roku od przyznania samej przed sobą, że mam depresję myślę, że mogę przyznać, że jest OK. Zdarzają się depresyjne epizody, w trudniejszych chwilach, jednak już oboje z mężem wiemy co musimy wtedy zrobić. Pewnie poszło by szybciej, gdybym skorzystała z pomocy psychologa, ale wiesz.... (tu wybierz dowolną wymówkę).

Uwierz mi, że ten etap przyznania się przed sobą i rozmowy o tym z bliskimi jest najtrudniejszy. Pamiętam pierwszą reakcję męża, który myślał, że przesadzam/żartuje. Wtedy pomyślałam tak samo - "pewnie przesadzam, muszę się po prostu wyspać". Jednak, gdy już raz wypowiedziałam to głośno, temat wracał do nas jak bumerang. Aż pewnego dnia, gdy wróciłam do tego tematu, zamiast "przesadzasz" usłyszałam "jak mogę pomóc?". Od tego momentu było już tylko lepiej.

 

A na koniec zostawię fragment mojej rozmowy, z jedną z Was, spontanicznej, na Instagramie. Myślę, że jest idealna na koniec tego artykułu.

"X: Jak Ty dajesz radę?

Y: Tak samo jak Ty. Popłaczę w samochodzie i pod prysznicem, a potem idę do przodu"

 

Pamiętaj! - nie jesteś sama, jest nas wiele, dużo więcej niż myślisz. I absolutnie nic nie jest z Tobą "nie tak".

Komentarze do wpisu (0)

Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła? Zarejestruj się
Darmowa dostawa
Darmowa dostawa (InPost Paczkomaty) już od 299,00 zł.
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl